Kariera w Deloitte

Filmówce zawdzięczam znajomość… Excela

Wywiad z Janem Godyniem, Senior Managerem w dziale Doradztwa Podatkowego w Katowicach.

Wszyscy moi znajomi szli na prawo, więc ja trochę przekornie rozpocząłem studia w szkole filmowej. Ostatecznie jednak sam także ukończyłem wydział prawa i dziś jestem menedżerem w dziale doradztwa podatkowego w Deloitte. Moja praca ma właściwie tylko jedną wadę – sprawy, którymi się zajmuję są zbyt skomplikowane i za mało rozrywkowe, by miały szansę stać się towarzyskimi anegdotami.

W Deloitte pracuję od siedmiu lat. Jednak po maturze swoją przyszłość wiązałem zupełnie z inną branżą. Zdecydowałem się zdawać na organizację produkcji filmowej, teatralnej oraz telewizyjnej w Katowicach. Byłem hiperaktywny, miałem zdolności przywódcze i organizacyjne, pasjonowałem się filmem, a jednocześnie chciałem robić coś kreatywnego. Dobrym połączeniem tych światów był więc zawód kierownika produkcji. W połowie drugiego roku studiów zorientowałem się jednak, że nie tak sobie wyobrażałem show biznes i że przyszły zawód nie spełnia moim oczekiwań.  I znowu trochę przekornie, zaledwie na miesiąc przed egzaminami wstępnymi zdecydowałem się zdawać na prawo. Ale że zawsze kończę to, co zaczynam, studiowałem oba kierunki równocześnie i obroniłem się na obu wydziałach. Z czasów moich marzeń o pracy kierownika produkcji pozostało jedynie kilka etiud studenckich, przy których pracowałem i ...dogłębna znajomość Excela. Na studiach na jednym z przedmiotów musieliśmy zaplanować produkcję filmu, łącznie z jego budżetem. To było dość karkołomne zadanie: połączyć wizję artystyczną z ograniczeniami finansowymi. Biegła znajomość Excela oraz umiejętności planowania, z którymi wtedy przyszło mi się zaprzyjaźnić, przydała mi się potem w pracy w Deloitte. Jestem pewien, że na wydziale prawa nie miałbym szans, żeby się go nauczyć. 

Co sprawiło, że wybrałeś naszą firmę?

Do Deloitte trafiłem przypadkiem. Mój dobry przyjaciel był ambasadorem Deloitte przy ELSA na Uniwersytecie Śląskim. Gdy zrezygnował, rekomendował mnie na swoje miejsce. I tak wszystko się zaczęło. Na czwartym roku studiów zostałem zaproszony przez firmę do wzięcia udziału w procesie rekrutacyjnym. Testy, które wtedy rozwiązywaliśmy, były dla większości zupełną nowością, jednakże wyniki pozwoliły mi przejść do kolejnego etapu. Do działu doradztwa podatkowego w oddziale Deloitte w Katowicach trafiły dwie osoby, w tym ja.

Pracę zacząłem w 2008 roku, w tym samym miesiącu, gdy upadł bank Lehman Brothers i rozpoczął się globalny kryzys finansowy. To były naprawdę ciekawe czasy. Po praktykach dostałem propozycję pracy w dziale doradztwa podatkowego, gdzie po sprawdzeniu się w kilku obszarach zacząłem po jakimś czasie specjalizować się w podatku od nieruchomości i cenach transferowych. Dzięki nieruchomościom oglądam ciekawe miejsca i nie siedzę za biurkiem. Z kolei ceny transferowe z jednej strony można zakwalifikować do „humanistycznej” części prawa podatkowego, która wymaga umiejętności narracyjnych, a z drugiej strony nie można się przy nich obejść bez pewnego poziomu wiedzy ekonomicznej. Dlatego kto wie, może stąd moje zainteresowanie właśnie tą specjalizacją. 

Na czym polega praca doradcy podatkowego?

Jak prawie każdego w tej branży, irytuje mnie, gdy naszą pracę kojarzy się jedynie z wypełnianiem PIT-ów. Tymczasem w rzeczywistości nie różni się drastycznie od działań adwokatów lub radców prawnych, którzy interpretują prawo doradzając klientom przy wyborze najlepszych rozwiązań. My też to robimy, tyle że ograniczamy się do prawa podatkowego.W związku z tym, że zdecydowana większość doradców podatkowych to prawnicy, zdarza się, że czasami występujemy przed sądem, choć w interesie naszych klientów jest, aby takich sytuacji było jak najmniej. Z uwagi na profiskalne podejście polskich organów podatkowych, wielu z nas ma jednak często okazję prowadzić spory na różnych poziomach postępowań.

Po pięciu latach pracy w Deloitte zostałem menedżerem. Najciekawsze jest to, że w tej pracy ciągle uczę się czegoś nowego i rozwijam swoje kompetencje. W takich firmach jak nasza nikt nie dostaje awansu za wysługę lat. Wszyscy pracujemy na wzrost całej organizacji i jeżeli ci się to udaje, na pewno zostaniesz doceniony.
Ludzie często myślą, że w wielkich korporacjach pracuje się po dwadzieścia godzin na dobę, nie ma się czasu na sen, życie towarzyskie, pasje. Ja też tak myślałem. Kiedy zacząłem pracę, to ciągle czekałem na moment, gdy zacznie być naprawdę ciężko. Kiedy awansowałem na kolejne szczeble, myślałem sobie: „No teraz to już musi nadejść ten moment”. Ale nic takiego nie nastąpiło. Opowieści o strasznych korporacjach można więc włożyć między bajki. Są oczywiście okresy, kiedy pracujemy więcej, kiedy trzeba poświęcić część weekendu. Ale to przecież nic wyjątkowego, w wielu firmach się to zdarza. Ze względu na specyfikę mojej specjalizacji najgorętszym dla mnie okresem jest grudzień i styczeń, dlatego na narty wyjeżdżam dopiero w lutym.

Jestem żonaty, mam pasje, uprawiam różne sporty, więc naprawdę można to sobie wszystko poukładać, połączyć pełnię życia prywatnego z zaangażowaniem w wykonywanie swojego zawodu.

Co sądzisz o kandydatach do pracy w Deloitte?

Dziś stale pracuję z czteroosobowym zespołem. Na co zwracam uwagę, prowadząc rekrutację? Przede wszystkim na odporność na stres. To naprawdę nie jest tylko slogan. Ta cecha w takiej pracy jak nasza jest strasznie potrzebna. Zdarza się tak, że prowadząc projekt, okoliczności i decyzje klienta zmieniają się w ciągu chwili i trzeba umieć ten stres kreatywnie wykorzystać. Nie jest to, więc zajęcie dla osób, które w pracy cenią sobie monotonię i lubią się ponudzić. W młodych ludziach, którzy dziś do nas trafiają, najbardziej podoba mi się ich optymizm i chęć realizacji wyznaczonych celów. Już w pierwszych latach studiów, wiedzą często, czym chcą się zajmować.

Za parę lat chciałbym nadal robić to, co robię. Mam nadzieję, że będę trafiać na coraz bardziej złożone i skomplikowane projekty. Co mi najbardziej przeszkadza w tej pracy? Chyba tylko to, że w towarzystwie trudno zabłysnąć anegdotkami ze świata podatków. To naprawdę hermetyczny świat, którego ludzie, którzy się tym nie zajmują, nie rozumieją, a już na pewno nie widzą w podatkach niczego humorystycznego.

Czy ta strona była pomocna?