Symulacje biznesowe – czym są i czego uczą?

Punkty widzenia

Symulacje biznesowe – czym są i czego uczą?

Zwinne Organizacje | Podcast o agile | odc. 29

Data emisji: 30 czerwca 2021 r.

W dwudziestym dziewiątym odcinku podcastu „Zwinne organizacje” Paweł Tomkiel rozmawia z Kingą Matysiak z MINDSTREAM o symulacjach biznesowych.

Transkrypcja podcastu:

Paweł: Cześć, jestem Paweł Tomkiel z Deloitte Digital.

Kinga: Jestem Kinga Matysiak z MINDSTREAM.

Paweł: Symulacje biznesowe są nadal pewnym novum na naszym polskim gruncie, dlatego do dzisiejszego odcinka zaprosiłem Kingę Matysiak z MINDSTREAM. Będziemy rozmawiać o symulacjach biznesowych, o tym, czym są, o tym, czym nie są, ale gdybym na samym początku mógł cię poprosić, przedstaw się naszym słuchaczom, powiedz kim jesteś i co robisz na co dzień.

Kinga: Na co dzień prowadzę firmę szkoleniową MINDSTREAM, w której tworzymy symulacje biznesowe i gry szkoleniowe. Jestem również trenerką, menadżerką, bizneswoman polskiej rzeczywistości.

Paweł: Bardzo miło nam cię tu gościć. Gdybyśmy mogli zacząć od takiego uspójnienia gruntu dla naszych słuchaczy. Co właściwie będziemy rozumieć przez symulacje biznesowe?

Kinga: Cieszę się, że o to pytasz, bo bardzo często mylone są te dwa pojęcia i tak jak zaznaczyłeś na początku bardzo często, gdy myślimy o symulacjach biznesowych, mamy na myśli po prostu przestawienie pionków na planszy, granie kartami i rzucanie kostką. Symulacje biznesowe są z rodzaju gier na poważnie, czyli tzw. serious games i tam zupełnie nie ma losowości, wszystko zależy od uczestników, od scenariusza, nie ma żadnego rzucania kostką. Tak naprawdę to, jak potoczy się dana symulacja zależy właśnie od decyzji, wyborów osób, które w niej biorą udział.

Paweł: Padło słowo "scenariusz" i "uczestnicy". Czy to dobry moment, żebym poprosił cię o jakiś przykład symulacji biznesowej?

Kinga: Tak, bardzo chętnie opowiem o naszej najnowszej symulacji "ModernHouses". To jest symulacja z zarządzania zmianą. Jest to o tyle wyjątkowa dla nas symulacja ze wszystkich, które stworzyliśmy, bo we współpracy z firmą międzynarodową GamingWorks, która ma na swoim koncie takie symulacje, jak The Phoenix Project z zakresu DevOps, jak MarsLander czy we wcześniejszej wersji Apollo 13, które sprzedawały się naprawdę ogromnych nakładach. ModernHouses to symulacja, która jest bardzo na czasie, można powiedzieć, bo dotyczy zarządzania zmianą właśnie, czy bardziej, jak nasz partner mówi- Management of Change i tutaj właśnie jest cała fabuła, to na tym się opiera tak naprawdę. Jeszcze wracając do tego pytania, które zadałeś wcześniej, symulacje biznesowe bazują na tzw. immersji, czyli takim wgłębieniu się, wejściu w świat. Akurat immersja jest bardziej kojarzona z taką rzeczywistością wirtualną, ale symulacje biznesowe również wykorzystują właśnie immersję, czyli takie totalne zanurzenie się świecie. Im lepiej człowiek zanurzy się w tym świecie, im lepiej facylitator, trener poprowadzi symulację, cały ten scenariusz, tak wprowadzi uczestników w świat symulacji, im większa będzie immersja, tym lepszy jest odbiór danej symulacji, a przez to również uczenie się, bo o ile gry planszowe, gry generalnie są bardzo często po to tylko, żeby mimo wszystko mieć zabawę, symulacje biznesowe biorą przede wszystkim sobie na cel edukację. ModernHouses, o którym mowa przede wszystkim uczy szerokiego spektrum zarządzania zmianą. Tak naprawdę od procesowego, od zmiany w organizacji, od zmiany w zespołach, po indywidualną zmianę. Co dzieje się, jakie emocje ma człowiek w sobie, kiedy następuje zmiana, co jest też istotne, dajemy odczuć samemu uczestnikowi, czyli wprowadzamy pewną stagnację na samym początku, po czym wrzucamy tzw. bombę, wtedy patrzymy, jak ludzie się zachowują, jak doznają pewnych emocji, też mogą lepiej później, już w takim rzeczywistym świecie doświadczać zmiany i lepiej nią zarządzać. Przez to, że właśnie te emocje i ta immersja jest taka silna. My bazujemy bardzo często dosyć silnych emocjach. Te silne emocje pamiętamy. Jakbyśmy tak mieli się cofnąć kilka dni wstecz i przypomnieć sobie jakieś zdarzenie to zazwyczaj to, które ma dla nas jakieś bardzo silne negatywne odczucia i to najczęściej sobie przypominamy, dużo trudniej nam sobie przypomnieć jednak te pozytywne, ale mimo wszystko przypominamy sobie właśnie rzeczy, które były mocno oparte na emocjach i np. kiedy nie zarządzimy jakąś częścią tej symulacji, np. nie zarządzimy interesariuszami. Wydarzy się coś niespodziewanego przez to właśnie, że uczestnicy nie zarządzili interesariuszami. Wydarzyło się coś złego. W następnym kroku mogą to naprawić, bo to też jest istotne, że człowiek się uczy na swoich błędach. W zupełnie bezpiecznym środowisku nic się nie wydarzy. Jest to na tyle odrealniony świat, że osoby, które są w tym świecie, nie boją się popełniać błędów, ponieważ nie czują się ocenione. To nie są zadania rzeczywiste z ich zadań, ale problemy są realne i też bardzo realne są zachowania. Często słyszę, że przecież ludzie mogą udawać, że są lepsi niż są. Okej, przez pierwszą godzinę - może, przez drugą - może, ale symulacja trwa cały dzień, a poza tym, gdy wchodzą w rolę emocje to już jest zupełnie inna sprawa. Emocje powodują, że wychodzą prawdziwe zachowania ludzi, prawdziwe ich odpowiedzi, prawdziwe działania.

Symulacje biznesowe bazują na tzw. immersji, czyli takim wgłębieniu się, wejściu w świat. Akurat immersja jest bardziej kojarzona z rzeczywistością wirtualną, ale symulacje biznesowe również wykorzystują właśnie immersję, czyli takie totalne zanurzenie się świecie. Im lepiej człowiek zanurzy się w tym świecie, im lepiej facylitator, trener poprowadzi symulację, cały ten scenariusz, tak wprowadzi uczestników w świat symulacji, im większa będzie immersja, tym lepszy jest odbiór danej symulacji, a przez to również uczenie się, bo o ile gry planszowe, gry generalnie są bardzo często po to tylko, żeby mimo wszystko mieć zabawę, symulacje biznesowe biorą przede wszystkim sobie na cel edukację.

Mogę opowiedzieć anegdotę. Kiedy kilka lat temu prowadziłam symulację biznesową opartą o agile. Jak wiadomo agile są liderzy zespołów, nie kierownicy zespołów, co zawsze tłumaczy na czym polega ta różnica i m.in. na tym, że zadania nie są delegowane, tylko sam zespół wybiera, decyduje, to było bardziej oparte o scruma i sam zespół wybrał sobie takiego lidera, po czym ten lider absolutnie zarządzał waterfallowo, czyli na zasadzie: deleguje, monitoruje. Zespół zaczął się buntować, że jak to, my się na to nie zgodziliśmy, bo to jest za dużo zadań, nie damy rady. W pewnym momencie wstał jeden z uczestników do tego kierownika projektu, po prostu stanęli naprzeciwko siebie, był to taki poziom emocji, że oni byli gotowi, powiedzieć bardzo nieprzyjemne rzeczy. Mam nadzieję, że nic więcej nie zrobiliby sobie, ale naprawdę było bardzo gorąco. O tyle, ile w symulacjach, które tworzymy, nie ma tzw. stopa, czyli nie ma przerwy na kawę, nie idziemy teraz wszyscy na kawę, tak tutaj musiałam zrobić przerwę na kawę. Tłumacząc jeszcze, nie ma przerw na kawę, każdy sobie robi kawę, kiedy chce, wychodzi, kiedy chce, wraca, kiedy chce, robimy tylko przerwę na obiad. To też jest powodowane tą immersją, o której mówiłam, po prostu wychodzenie z tego świata musi być kontrolowane i najlepiej, żeby nie następowało zbyt często.

Paweł: Gdybym miał cię zapytać już o taki konkret. Załóżmy, że słucha nas ktoś, kto prowadzi zespół i pierwszy raz słyszy hasło symulacje biznesowe. Gdybym chciał nauczyć swój zespół zarządzania zmianą, jak to wygląda, odzywam się do ciebie i co się dzieje dalej?

Kinga: Zbieramy grupę. Najlepiej, żeby ta grupa była dostosowana dokładnie do potrzeb klienta. Jeżeli chodzi o tę symulację - ModernHouses to do tej symulacji może podejść każdy, więc nie muszą to być osoby zarządzające, ale muszą to być osoby, które będą związane ze zmianą w organizacji. symulacja może być online, może być stacjonarnie, od razu ją tak tworzyliśmy, żeby była w obu tych wersjach. Dla scenariusza nie ma większego znaczenia jaka to jest formuła, ale powiedzmy, że spotkamy się stacjonarnie. Jest 9:00, trener opowiada o tym, jaki jest ten scenariusz główny, czyli, że jest firma, która jest firmą rodzinną, budują domy i do tej pory działali bardzo typowo, w sensie zamawiali projekt od projektanta, później te domy były po prostu budowane na zasadzie takiego podejścia waterfallowego, tak jak każdy zna, ale następuje sukcesja. Ojciec przekazuje firmę jednemu ze swoich synów. Obaj synowie, bo jest ich dwóch, mają tą firmą zarządzać, więc już możemy sobie pomyśleć, co może się wydarzyć. Po pierwsze przychodzi nowe, synowie mają zupełnie inny pomysł na to niż ojciec jak takie należy budować, a po drugie, jest dwóch synów, więc może być problem dwuwładzy, może być problem zarządzania konfliktem. To jest ten scenariusz, który opowiada trener na samym początku. Oczywiście trener też ma ze sobą taką magiczną skrzyneczkę, w której jest ponad 100 kart, ale karty nie do grania, tylko karty opisujące role, pewne zdarzenia, które się będą działy w trakcie symulacji.

Paweł: Czyli zespół wczuwa się w ten świat, a trener jest takim moderatorem, który zarządza wszystkimi zdarzeniami w tym świecie.

Kinga: Dokładnie. Trener dzieli całą grupę na zespoły i podzespoły. Gdy zespoły mamy już podzielone trener rozdaje karty, których są opisy ról i jest czas na przeczytanie tego, na zaznajomienie się ze swoimi rolami. Tutaj bardzo ważna rola samego trenera, żeby jak najlepiej to wytłumaczyć, jak najbardziej tę fabułę na samym początku opisać. Ja bardzo lubiłam symulacje, które były oparte na historii, bo sama studiowałam historię, więc uwielbiam po prostu opowiadać, dawać różne smaczki, np. z XVI w. Lubiłam takie rzeczy dokładać po to, żeby ludzie sobie wyobrazili jeszcze bardziej, żeby ich zaciekawić tym, co się tam mogło stać. Opowiadamy o tym, jaki jest świat, opisujemy go, możemy opisać też jak ojciec wygląda, jak synowie wyglądają, jakie mają rodziny, gdzie mieszkają, żeby jakoś w ten sposób zaciekawić właśnie. Po opisie tych ról, gdy zaczyna się już sama symulacja, zaczyna się dla uczestników i oni przez 2 rundy mniej więcej pracują w sposób dosyć stabilny. Nie dzieje się tu większa zmiana. Uczą się zasad po to, żeby później wprowadzić zupełnie nowe zasady i dać nowe zadania.

Paweł: A gdybym miał cię zapytać o cel, o sam koniec tej symulacji, bo przeprowadzacie tych uczestników przez te wszystkie zdarzenia w jakimś celu, jaki jest cel, czym się wszystko kończy?

Kinga: Zakończenie może być bardzo różne, bo tak naprawdę zależy od uczestników, od podejmowanych przez nich decyzji. Generalnie może się zakończyć sukcesem albo porażką, zdarza się i tak, i tak. Bardzo dużo czynników na to wpływa. My trochę podpowiadamy już na samym początku np. to, żeby zrobić sobie konkretny backlog, żeby używać narzędzi, które znają zarządzania projektami. Jak jest cel? Cel taki, żeby osoby, które nawet teoretycznie będąc na szkoleniu, uczyły się o zarządzaniu zmianą, żeby potrafiły tutaj zastosować dane narzędzia, a jeżeli nie był ktoś na szkoleniu, czy nie czytał na ten temat, żeby potrafił przez doświadczenie, czyli jakbyśmy mieli cykl Kolba odwrócić troszeczkę, czyli najpierw doświadczam, później mam na tym poziomie refleksję, później jest jeszcze teoretyczne wsparcie, bo ktoś bardziej kopie w tej wiedzy i dowiaduje się jeszcze więcej, to można to właśnie zacząć od doświadczenia, czyli np. wspomniane wcześniej nie zarządzanie jakimiś ważnymi interesariuszami, np. z Urzędem Miasta. Chcemy wybudować jakiś dom na osiedlu, nie zarządziliśmy odpowiednimi zgodami i co się dzieje? To opóźnia całą budowę, to wpływa na projekt. To może się przydać w prywatnym życiu, taka wiedza, jak się buduje domy, ale chodzi o to, że jest ważny interesariusz, nie zarządziliśmy nim i teraz to jak kończy się dana symulacja właśnie zależy od takich elementów. I cel jest taki, by gdy wejdziemy już w rzeczywistą zmianę w swojej organizacji, czy w ogóle w życiu, żeby pamiętać o najważniejszych elementach. Sama symulacja jest bardzo mocno oparta merytorycznie na założeniach Change Management. Chodzi o to, żeby jak najwięcej nauczyć się przez doświadczenie, a nie przez to, że trener będzie mówił, jak powinni zarządzać zmianą. Sama symulacja powinna zakończyć się dosyć jasnym wyjściem z immersji, ponieważ bycie cały czas w roli powoduje, że możemy nie czuć momentu, kiedy to wszystko się po prostu kończy, możemy czuć taki niedosyt. Kiedyś nie zrobiłam wyjścia z immersji i uczestnicy zostali na sali, jeszcze rozwiązywali zadania, ponieważ ponieśli porażkę w jednym zadaniu, oni wrócili do niego i jeszcze rozpisywali na tablicach jak to powinno być zrobione, jeszcze bardzo mocno później przeżywali. Może się to wydawać dobre, że byli tak zaangażowani, ale mimo wszystko to cięcie powinno nastąpić. Może to być bardzo realne cięcie, np. na samym początku możemy zarysować, albo obłożyć taśmą malarską obszar, w którym jesteśmy i w momencie, kiedy kończymy symulację, mówimy dobrze, to jest koniec naszych zadań, chcielibyśmy przejść teraz do refleksji i do omawiania, ale najpierw wszyscy wyjdziemy z tego kręgu. To jest mentalne odcięcie i kończy się właśnie refleksją, omówieniem tego, czego się nauczyliśmy, czego zabrakło w tym działaniu. Nie oceniamy, czy symulacja była fajna czy nie, czy dobrze się bawiłem czy źle, tylko co mogliśmy zrobić lepiej, żeby zakończyć to większym sukcesem, o czym zapomnieliśmy. Gdybyśmy mieli przejść tę symulację jeszcze raz to co lepiej byśmy zrobili, mamy wyjść z refleksją. Mamy wyjść z wnioskami i to wnioskami, które mają uczestnicy, a nie narzuca im trener.

Paweł: To co opisałaś to jest opis jakiejś gry. Nazywasz to symulacją biznesową, ale myślę, że to co przedstawiłaś bardzo mocno się wpisuje w jakieś formy gier, czy to planszowych, czy to z odkrywaniem ról. Chcę cię zapytać czy nie jest to mylone albo czy nie jest to znieważane przez kręgi dyrektorskie, kręgi CEO dlatego, że to zbyt przypomina grę i zabawę?

Kinga: Jak powiedziałam, że to jest serious game po angielsku, to nadal jest game, nawet jeżeli mówimy, że będziemy uczestniczyć w symulacji to po angielsku nadal jest "play", czyli jakby to język polski gdzieś to rozgranicza, ale to dlatego, że właśnie gdy mówimy "gra" to myślimy tylko "zabawa", nie myślimy o tym, że to jest właśnie edukacja, ale nie wiem czy wiesz, ale np. gdy Microsoft wprowadzał sapera, taką grę, to ona również była serious, ponieważ ona miała nauczyć nowej rzeczy, to znaczy używania prawego przycisku myszy. Tak samo Pasjans również został w po to wynaleziony, żeby nauczyć ludzi takiej funkcji "chwyć, przeciągnij, upuść", więc to też jest serious game. My mówimy o symulacjach biznesowych właśnie w tych punktach, których mówiłam, czyli ten scenariusz, immersja, bardzo ważny aspekt również edukacyjny i też długość trwania, grupa, grafika, to wszystko ma znaczenie. Czy nie jest mylone? Tak, absolutnie, ja nie jestem też ortodoksyjna w tym i czasami sama mówię gra szkoleniowa na symulację biznesową. Czy znieważane? Pewnie jeszcze tak, może nie tak bardzo jak 10 lat temu, kiedy zupełnie, gdy zachód czy właśnie GamingWorks już święciło triumfy, jeśli chodzi o Apollo 13, w Polsce jeszcze nikt nie grał, nie prowadził symulacji. Ostatnio na sali szkoleniowej nasz trener zapytał 20 osób o to, ile z nich w ogóle miało do czynienia z symulacjami, nikt się nie zgłosił, więc pytał, czy po prostu ktoś jakoś kojarzy takie gry. Ludzie mówili, że słyszeli o grach edukacyjnych, ktoś słyszał o tym, ale większość ludzi jednak grała na PlayStation czy na Xboxie, stąd kojarzą bardziej gry. Wiadomo, że ktoś nie miał z tym do czynienia po tym, jakie pytania zadaje, np. czy ludzie nie będą się za bardzo bawić, że nie wezmą tego poważnie. Oczywiście staramy się edukować rynek, ponieważ czujemy się odpowiedzialni tak naprawdę za rozwój symulacji w Polsce. Wiem, że to strasznie górnolotnie brzmi, ale naprawdę nie ma dużo firm, które się tym zajmują na rynku. Chociaż wiele firm wymyśla własne jakieś gry szkoleniowe, to jednak samych symulacji biznesowych jest stosunkowo niedużo na polskim rynku, polskiego pochodzenia. Jest kilka wiodących firm. My również chcemy tę cegiełkę dołożyć do tego, robimy samplingi, robimy webinary, staramy się dużo o tym pisać, również na naszym blogu jest kilka artykułów właśnie na temat symulacji. Tłumaczymy, dlaczego symulacje biznesowe nie są odrealnione, tak naprawdę, dlaczego, mimo że mówimy nierealnym świecie, są tam realne problemy i staramy się po prostu uczyć jak najwięcej. Jest bardzo dużo spotkań z osobami decyzyjnymi, gdzie właśnie pokazujemy na przykładach, jak jest taka możliwość, przynosimy jakieś karty z opisami. Pokazujemy, mówimy na czym to polega i np. kiedyś miałam też przyjemność osobiście szkolić jedną z takich większych firm w sektorze bankowym, gdzie ta grupa absolutnie nie widziała sensu, a po samej tej symulacji nie tylko klient wrócił po to, żeby kupić od nas licencję, nawet nie to, żebyśmy my szkolili, tylko to było tak duże zamówienie, że oni chcieli po prostu wszystkich przeszkolić, mieć licencję u siebie, to też ten zespół powiedział, że tak naprawdę żadne szkolenie nie przyniosło tyle informacji, co właśnie ta symulacja biznesowa.

Symulacje biznesowe nie służą tylko do dobrej zabawy, ale są przede wszystkim grą edukacyjną. Nie chodzi tylko o to, że ludzie się świetnie bawią. Nie tylko, bo naprawdę świetnie się bawią, ale przede wszystkim się uczą i wynoszą swoje refleksje, swoje wnioski. Dużo łatwiej jest im później zastosować to realnym świecie.

Paweł: Kinga, a jak z waszego doświadczenia, to, co widzicie na rynku, jak są traktowane symulacje biznesowe? Trochę o tym już powiedziałaś, ale chcę, żebyś dała nam takie poczucie przekroju tego, co się dzieje u nas w Polsce. Czy to jest nadal ciekawostka, z której można skorzystać, czy może jest to już traktowane jako poważne narzędzie, które może zmienić swój zespół, który może nauczyć twój zespół funkcjonować inaczej?

Kinga: Poważne firmy pytają ten produkt, więc uważam, że coraz poważniej zaczyna być to traktowane. Firmy międzynarodowe, które widzą po prostu szansę w tym, żeby pokazać swoim bardzo przeszkolonym zespołom coś zupełnie nowego. Jeśli chodzi o Polskę to tak jak mówiłam, to już nie jest to, co było 10 lat temu, już nie trzeba długo tłumaczyć od podstaw, ale może powiem to, jak wygląda to za granicą, ponieważ właśnie tak jak mówiłam, naszym partnerem, jest międzynarodowa firma i też z takimi współpracujemy. W tym momencie wygląda to tak, że nawet szkolenia, która wydawałoby się z natury nudne, trwające 8 godzin przez 3 dni. Jaki jest teraz trend? Tnie się te szkolenia, wrzucając właśnie elementy symulacji biznesowych, to samo można zrobić ModernHouses. Mamy 3 dni szkolenia z Change Management, ale cały jeden dzień, jakby to tak zebrać, to są case'y właśnie z ModernHouses i tak samo jest właśnie z MarsLander, który jest cięty i wrzucany do szkolenia. Mamy po prostu jakąś symulację w trakcie, na której bazie tak naprawdę możemy dawać kolejne przykłady, gdy opowiadamy o teorii, więc symulacje biznesowe, gry szkoleniowe, już nie mówię o ćwiczeniach i warsztatach, bo tam się pracuje na zadaniach bardziej, to jest jak zadanie matematyczne, po prostu zespół musi coś zrobić. Tutaj mam na myśli coś, co właśnie wiąże się ze scenariuszem, co oplata całość szkolenia. Tak samo z design thinking, mamy autorską grę Grand Hotel, gdzie przez całe 2 dni szkolenia, to też jest w wersji online i stacjonarnej, przeplatamy to, że uczestnicy będą musieli odpowiedzieć na zapotrzebowania klientów Grand Hotel i właśnie w kontekście design thinking. Osobiście przeszkoliłam ponad pół tysiąca osób, tylko z symulacji biznesowych, gdzie oceny były maksymalne praktycznie za każdym razem. Przez całą moją taką historię, przynajmniej przez 6 lat właśnie facylitacji symulacji biznesowych miałam jedną osobę, która wyszła jeszcze przed szkoleniem, mówiąc, że ona nawet nie lubi grać w Piotrusia, więc po prostu ona już wie, że nie poczuje tego, ona nie chce, została tutaj delegowana. Same symulacje mają ogromny potencjał, jeśli chodzi o rozprzestrzenienie się i w momencie, kiedy wchodzimy już jakieś firmy, przeszkolimy 1 grupę to prawdopodobieństwo jest ogromne, że będziemy kontynuować taką współpracę właśnie w zakresie symulacji biznesowych. Większość topowych firm globalnych, które znamy korzystają z symulacji biznesowych. Mniejsze firmy, próbują sobie jeszcze radzić przez same szkolenia, ale ten trend też się odwraca powolutku. Może nie jest to takie szkolenie topowe absolutnie, jak właśnie samo teoretyczne z zarządzania zmianą, jakieś warsztaty czy AgilePM, ale dążymy do tego.

Paweł: To teraz tak trochę zawijając już do brzegu, jaka byłaby jedna główna rzecz o symulacjach biznesowych, którą chciałabyś, żeby nasi słuchacze zapamiętali, co chciałabyś podkreślić na sam koniec?

Kinga: Taka najważniejsza rzecz to, że symulacje biznesowe nie służą tylko do dobrej zabawy, ale są przede wszystkim grą edukacyjną. Nie chodzi tylko o to, że ludzie się świetnie bawią. Nie tylko, bo naprawdę świetnie się bawią, ale przede wszystkim się uczą i wynoszą swoje refleksje, swoje wnioski i dużo łatwiej jest im później zastosować to realnym świecie.

Paweł: Bardzo dziękuję ci Kinga, że zgodziłaś się podzielić swoim doświadczeniem. Gdyby nasi słuchacze chcieli dowiedzieć więcej o tobie to, gdzie byś ich odesłała?

Kinga: Przede wszystkim na social media. Ostatnio nawet się trochę bardziej udzielam, więc zapraszam serdecznie na LinkedIn, Instagrama i Facebooka, ale też tak bardzo biznesowo, to oczywiście strona MINDSTREAM. Jeżeli mielibyście jakieś pytania to można się kontaktować właśnie przez social media albo przez formularz na stronie, bardzo chętnie przeczytam i odpowiem.

Paweł: Gdybyście chcieli dowiedzieć się jeszcze więcej o symulacjach biznesowych to koniecznie dajcie nam znać na naszych social mediach Deloitte. Kinga, czy poleciłabyś może jakiś materiał, artykuł, książkę, z którego nasi słuchacze mogliby dowiedzieć więcej na temat symulacji biznesowych?

Kinga: Przede wszystkim zapraszam na naszego bloga, ale również czytałam ostatnio bardzo dobrą książkę "Game Thinking w praktyce", polskich autorów: Marek Janigacz i Radek Czahajda, bardzo ciekawa książka i niesamowicie wydana, więc bardzo polecam.

Paweł: W takim razie jeszcze pytanie czy na sam koniec, które siedzi we mnie od początku tego odcinka, czy nasi słuchacze mogą gdzieś spróbować na własnej skórze symulacji biznesowej?

Kinga: Najbliższy termin takiej otwartej próby, gdzie będzie można wziąć udział w pełnej symulacji to jest przy okazji naszej konferencji Agile Corporate, gdzie będzie właśnie ModernHouses prezentowany, jeśli chodzi o samplingi to zapraszam na nasz YouTube, tam również prezentujemy materiały właśnie o symulacjach.

Paweł: Cieszę się, że wspomniałaś o Agile Corporate. To jest konferencja, na której w sumie się poznaliśmy, byłem na niej rok temu i przy jej okazji powstał odcinek z Jurgenem Appelo, do tego odcinka również odsyłam. W tym roku jako Deloitte jesteśmy głównym sponsorem Agile Corporate, więc serdecznie zapraszamy do udziału naszych słuchaczy. Na konferencję można zarejestrować się na stronie agilecorporate.pl. Niezmiennie odsyłam również do naszego bloga "Zwinne organizacje" na stronie Deloitte.com. Bardzo dziękuję Ci, za rozmowę. Do usłyszenia!

Kinga: Również bardzo dziękuję. Do usłyszenia.

 

„Zwinne organizacje”
Skuteczna pigułka wiedzy o agile

Nie przegap najnowszych treści

Subskrybuj podcast o agile "Zwinne organizacje"

Otrzymuj powiadomienia o nowych odcinkach:
iTunes   Android   RSS   eMail   Spotify

Potrzebujesz wsparcia w swojej organizacji? Chętnie pomożemy!
Widzimy, że produkty cyfrowe można tworzyć o wiele szybciej i taniej, jeśli ludzie będą zorganizowani wokół produktów, a nie wokół wydzielonych funkcji. Wymaga to dużej zmiany, w której pomagamy naszym Klientom. Zachęcamy do kontaktu.

Czy ta strona była pomocna?